Dawno dawno temu
i daleko, daleko stąd
żyła sobie mała smutna, smutna dziewczynka…

To nie początek bajki, lecz piosenki „Long long”; pierwszej z dziesięciu składających się na album pod tytułem „Babadag” (wyd. Lado ABC 2012) autorstwa zespołu o tej samej nazwie. Skład
·Ola Bilińska – vocal, glockenspiel, banjo, steel drum,
·Szymon Tarkowski – bas, steel drum, melodyka,
·Hubert Zemler – drums, percussion, glockenspiel,
· Maciej Cieślak – acoustic & electric guitar, vocal.

Płyta zakupiona za 30 PLN nie tak dawno dawno temu bo lat temu dziesięć lat i nie daleko daleko stąd lecz w Radzyniu Podlaskim, w kawiarni artystycznej „Kofi i Ti”, prowadzonej przez miejscowego przedsiębiorcę i animatora kultury, przy okazji koncertu nie smutnej smutnej ale całkiem wesołej i nie takiej malej dziewczynki czyli Aleksandry Bilińskiej. Artystka prezentowała swój solowy projekt „Berjozkele (Kołysanki Jidysz)”. Klimatyczny koncert, parę osób, mały czas. To musiał być wrzesień lub październik, bo pani Ola napisała w dedykacji:
„…do słuchania w długie jesienne wieczory”.

I tak mija już dziesięć lat, jakie minęły od rzeczonego koncertu i nabycia rzeczonej płyty. Zaczyna się wcześniej się ściemniać, ranki i wieczory stają się chłodniejsze, z drzew spadają liście, odlatują do ciepłych krajów ptaki a studenci do miast akademickich . A do mnie przylatują dwie płyty, które jakoś tak „maczują” się z tą nostalgiczną porą. „Ascenseur pour l’échafaud” (1957) Milesa Daviesa z filmu Louisa Malle’a o tym samym tytule i „Babadag” właśnie.

Papierowa obwoluta z dedykacją gdzieś się zapodziała, zanikają odtwarzacze CD, „Kofi i Ti” zmieniło właścicieli, lokalny przedsiębiorca i animator kultury został burmistrzem, a ja z „niespełna czterdziestolatka” stałem się „przeszło pięćdziesięciolatkiem”. Tylko muzyka utrwalona na płycie nie zmieniła się i nie zestarzała. Instrumentale i bębenki (dużo dzwoneczków, gongów i innych brzdękadełek) przyjemnie pzreplatają się z wokalem pani Oli, tworząc -jak czytamy w opisie-muzykę„organiczną“ – wypływającą z ciała, nie z intelektu, graną przede wszystkim na akustycznych instrumentach, nawiązującą do brzmień i rytmów pierwotnych, często rytualistycznych. Teksty w większości w języku angielskim,

A long long time ago
And a far far away
Lived a little sad sad girl
(„Long,long”)

dlatego wiele z metafor gubi się w translacji a szkoda, bo te polskie dużo obiecują:

Wczoraj dał mi bukiet rdzawych animozji
Dziś przynosi koszyk podwiędłych pretensji
Dałbyś mi lepiej radę
(”Futro”)

Swoją drogą chórki w tym i innych utworach łudząco przypominają „Jesień tańcuj” z „Chłopów” L.U.C. Rostkowskiego lub „Piejo kury piejo” Grzegorza z Ciechowa.

Polecam „Badadag” . Nie tylko nie dla tych, którzy właśnie przeżywają, jak śpiewał Frank Sinatra „september of years”. I nie tylko na długie jesienne wieczory.