Streszczenie (bez spojlerowania):

Ta niedziela jest jak film tani klasy „B”
Facet się pałęta w nim w nieciekawym tle
Scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić
I z dialogów wyszło dno, zero czyli nic

„Bal wszystkich świętych” Budka Suflera
tekst Andrzej Mogielnicki / Romuald Ryszard Lipko

W tych kilku wersach znanej piosenki streszcza się tytułowa powieść. Z kilkoma zastrzeżeniami:

Niedziela to czwartek, 16 czerwca 1904 roku, przechodzący płynnie w świt dnia następnego.

Film czyli książka która w ciągu stu lat, jakie minęły od jej pierwszego wydania doczekała się ekranizacji (Ulysses, reż. Joseph Strick 1967 r. czy Bloom, reż. Sean Walsh, 2003 r.) oraz licznych adaptacji teatralnych.

Tani, klasy „B” – rzecz gustu. Dla jednych bezcenne arcydzieło, dla innych bezwartościowy bełkot.

Facet, czyli Leopold Bloom, „Pody”, tytułowy Ulisses pałętający się, samotnie lub w towarzystwie innych facetów i facetek różnego wieku, proweniencji i autoramentu by ostatecznie zakończyć odyseję w łóżku swej „wiernej inaczej” Penelopy-Marion „Molly”.

Tło nieciekawe, czyli Dublin pierwszej dekady XX-go wieku ze swymi spelunkami, domami publicznymi, dzielnicami nędzy. A także pałacami, kościołami, biblioteką i muzeum. Z białymi klifami Howht opadającymi stromo w wody Zatoki Dublińskiej, w matowozieloną płynną masę morza.

Scenarzysta-autor: James Augustine Aloysius Joyce (irl. Séamus Seoige) ur. 2 lutego 1882 w Dublinie, zm. 13 stycznia 1941 r. w Zurychu.
forsę wziął. Jak podają biografowie-Joyce przeważnie żył w niedostatku i w niedostatku zmarł Jeśli coś wziął to długo po napisaniu swego opus magnum, jego odkryciu przez krytyka Ezrę Pounda i pierwszej edycji, dokonanej przez Shaekspeare and Company-paryskie (sic!) wydawnictwo, 2 lutego 1922 roku

zaczął pić. Szczegóły życia artysty nie są przedmiotem niniejszego szkicu. Nałóg pijaństwa odmalowano obszernie w epopei jako ówczesną (?) plagę narodu irlandzkiego. Gwoli równowagi napomknięto również o irlandzkim ruchu abstynencyjnym. Pojawił się też nierozwiązywalny problem wyznaczenia w Dublinie szlaku, omijającego knajpy, bary i inne lokale z wyszynkiem oraz retoryczne pytanie „Czy oni nie mogliby pić wody?”

i z dialogów wyszło dno, zero, czyli nic. „Zero” to za dużo (!) powiedziane, ale fakt-dialogi pojawiają się tu rzadko i choć część powieści ma formę udramatyzowaną to jednak jej rdzeń stanowi słynny ‘’strumień świadomości’’ czyli zapis rozmowy z najlepszym z możliwych interlokutorów-z samym sobą.

Litania „Ulissesa”

Z całego serca i z pełną premedytacją polecam Państwu książkę

  • reklamowaną jako „najtrudniejsza na świecie”,
  • znaną prawie przez wszystkich,
  • czytaną przez nielicznych często tylko ostatni rozdział monolog Molly Bloom, zapis jej fantazji także erotycznych i czynności w tym innych seksualnych zapisanych bez znaków interpunkcyjnych tak właśnie tak
  • rozumiana jedynie przez autora, podobnie jak ogłoszona w tym samym czasie einsteinowska teoria względności.
    o której pisze się kolejne, mniej lub bardziej udane książki, vide:
    >„Lublisses” L.Warsz, 2022; https://kozirynek.online/blog/2022/02/02/lublisses/ i kolejne czy
    >„Łódź <<Ulissesa” M.Świerkocki 2021 i inne;
  • której znajomość jest przepustką do elitarnego grona wtajemniczonych w literaturę przez duże „L”, w każdym razie tak sądziłem, dopóki pewien nominowany do NIKE i Angelusa pisarz przez duże „P” i tłumacz, wyznał, że „Ulissesa” nie czytał. Co-jak się okazuje-nie jest przeszkodą do bycia dobrym tłumaczem z języka Joyce’a i poczytnym pisarzem przez duże „$”.
  • jednocześnie irytująca, intrygującą i inspirująca, której czytanie sprawia ból fizyczny i psychiczny a której nie da się „odprzeczytać”;
  • uważaną swego czasu za skandaliczną, pornograficzną, obrazoburczą i bezbożną a która dziś raczej śmieszy swym modernizmem sprzed wieku i w której pojawia się piękny dowód na istnienie Boga:
    Skoro oni (ateiści) są tacy mądrzy, to niech spróbują coś stworzyć!
    (monolog Molly Bloom, rozdział 18)
  • do której raczej nie wrócę, ale zawsze będę cenił. Za szczerość i za odwagę; za bezkompromisowy, bezpruderyjny a zarazem subtelny i głęboko humanistyczny sposób przedstawienia człowieka, jako jednostki i gatunku, w całej jaskrawości jego psychologii i rozciągłości fizjologii. Nie ma chyba uczucia, jakiego doświadcza ludzki umysł ani czynności, jakie wykonują narządy ludzkiego ciała; nie ma emocji, wydzieliny i wydaliny, które nie zostałyby opisane na kartach „Ulissesa”.

Poradnik „Jak uratować nieudane wakacje?

Kto w ogóle powiedział, że książki muszą być lekkie, łatwe i przyjemne? Traumatyczna lektura ma też swoje zalety. Może na przykład przykryć przykrości doznane w te wakacje. I tak, po latach nie wspomnicie lata 2024:

To wtedy, zatruliśmy się gołąbkami w Jastrzębiej Górze/zagubili nasze bagaże w Larnace/poznałam tego****/rzuciła mnie ta ****/lało przez cały turnus.
ale:
To właśnie wtedy przeczytałem/am „Ulissesa”!

Nadal niezainteresowani i oporni? Do lektury! Bo nikt za Was jej nie przeczyta. Chyba, że znajdziecie jakiegoś zaprzyjaźnionego ghost/guestreadera 🙂