Nieważne „co”, „gdzie”, „kiedy”.
Ważne „z kim” i „po co”.
Najważniejsze, aby „przed siebie”, najlepiej ku Słońcu, „z głową skierowaną na południe” (H. Grynberg).
Uciekający asfalt zasysa kilometry. 100, 200, 300, 400….
Lublin, Rzeszów, Sanok, Lesko, Wetlina….
Kilometry zasysają paliwo z baku.
Dystrybutory, kasy i terminale płatnicze zasysają pieniądze. „Parking płatny niestrzeżony: 25 pln”. „Toaleta płatna strzeżona: 3 zł.”
Bilet do BdPN:
-4,5 zł-ulgowy (uczniowie, studenci, seniorzy, duże rodziny);
-9 zł -samotne wilki.
Morze Bałtyckie i Morze Czarne zasysają wilgoć z okolicznych strumyków do swych zlewisk, wyciągając pokręcone ręce Sanu i Dniestru w kierunku działu wód.. Telefon próbuje zaciągnąć się do zagranicznej sieci.
„T-Mobile wita w kraju Ukraina”. Nagły chłód, choć to jeszcze lato. Ostatni dzień lata.
Ostatnie ciepłe promienie Słońca padają z południowego wschodu, tymczasem zachodni widnokrąg zasnuwa niski wał nadciągających cunulonimbusów.
Zdążyć przed frontem.
Na szlak!
Plaska łączka szybko przechodzi w warstwę lasów.
Lśniące od szarości pnie buków prężą się pomiędzy jeszcze zielonymi koronami a kłębowiskiem korzeni.
Korzenie wysysają wodę i sole mineralne z ubogiej gleby.
Drzewa wysysają siły z turystów : po kilku minutach marszu serce przyspiesza, oddech się spłyca, na skórze występuje zimny pot. Nie bez powodu świerkowe poręcze błyszczą, wypolerowane dłońmi niedzielnych …hmmm…himalaistów.
„-Krótkie wysiłki i krótkie odpoczynki”-jak mawiał w Klondike Kit Bellew , dźwigający na własnym grzbiecie kilkudzuesieciofuntowe ładunki .
„-Na tem polega cały dowcip.”
Błąd!
„Marsze stawały się coraz krótsze. Chwilami nie mógł już zrobić stu stóp i złowróżbne bicie serca oraz gwałtowny szum w uszach, połączony z drżeniem kolan, zmuszały go do odpoczynku. A odpoczynki stawały się coraz dłuższe.(…)Siedział i klął — bo idąc, kląć z powodu braku oddechu nie mógł.(…). I właśnie, właśnie kiedy czuł, że padnie niezawodnie, przyszedł spoczynek.
(…) Indjanie (…) porozpinali rzemienie na barkach i na głowie i odpoczywali, leżąc wygodnie, paląc i rozmawiając. Minęło dobre pół godziny, zanim ruszyli w dalszą drogę. Ku wielkiemu zdziwieniu Kit czuł się zupełnie wypoczętym i od tej chwili nowe jego motto brzmiało: „długi wysiłek i długi odpoczynek”.
(„Wyga” Jack London;
z angielskiego tłumaczył Jerzy Bandrowski. Warszawa 1925)
Siły wracają powyżej linii lasu.
Ciepły wiatr wciska haust świeżego powietrza w płuca.
Oddech i puls zamierają na widok otwartej przestrzeni zielonych połaci połonin Wetlińskiej i Caryńskiej, które miękko otulają szare płyty piaskowców otryckich.
Bieszczady!
Niewysokie pasmo Karpat Wschodnich, ustępujące Tatrom i Sudetom pod względem wysokości (Tarnica 1346, Rysy 2499, Śnieżka 1603 m n.p.m.), infrastruktury turystycznej oraz PR.
Odludzie- na wschód od Ustrzyk Górnych, u podnóża Tarnicy, w Wołosatem kończy się droga nr 897 i osady ludzkie.
Najbardziej południowo- wschodni zakątek Polski, skąd cala reszta kraju-wszystkie polskie rzeki, góry, lasy, wioski i miasta, z Przemyślem włącznie- majaczą daleko na północnym zachodzie. A przy dobrej widoczności na południowym horyzoncie da się dostrzec północne grzbiety rumuńskich (sic!) Gór Rodniańskich.
choć Bieszczady to góry niezbyt wysokie, to najbardziej karkołomne. Artystycznie. Opiewane w balladach; opisywane wierszem i prozą; malowane, filmowane, fotografowane tak często i tak dobrze , że trudno powiedzieć o nich coś nowego, oryginalnego, nie popadając w banał, patos, magiczny realizm czy realną magię. Co niniejszym starałem się uczynić/ w co niniejszym starałem się nie popaść .
PS.
Wszystko jest ważne:
1.”co?”
2..”gdzie?”
3.”kiedy?”
4.”z kim?”
5.”po co?”
Odp.
1). Wycieczka
2). na Połoninę Wetlińską
3). w sobotę 23 września
4). z córką
5). na pożegnanie lata.
Albo na przywitanie jesieni.
Lub bezskuteczna próba ucieczki przed nieuchronnie nadchodzącą pięćdziesiątką pod 49 stopień szerokości geograficznej południowej.
I odpoczynek od kampanijnego zgiełku.
W Bieszczady…
„Co ty tam robisz jeszcze na Zachodzie
Czy cię tam forsa trzyma, czy układy?
Przyjedź i mojej zawierz raz metodzie
Ja zawsze, gdy jest jakiś ruch w narodzie
Wyjeżdżam w Bieszczady
Mówią, że Polska o głodzie i chłodzie
No cóż, na głód i chłód nie znajdziesz rady
Lecz po co tłuszcz ma spływać nam po brodzie
Gdy można żyć o owocach i wodzie
Jadąc w Bieszczady
Tam niespodzianki cię czekają co dzień
Gdy w połoniny wyruszasz na zwiady
A potem patrzysz o słońca zachodzie
Siadłszy na drzewa przewalonej kłodzie
Jak żyją Bieszczady
Przyjeżdżaj zaraz, jeśliś jest na chodzie
Rzuć politykę, panny i ballady
Tutaj jesienią – jak w rajskim ogrodzie
Oprócz istnienia nic cię nie obchodzi
Przyjeżdżaj w Bieszczady
Co ty tam robisz jeszcze na Zachodzie
Czy cię tam forsa trzyma, czy układy?
Przyjedź i mojej zawierz raz metodzie
Ja zawsze, gdy jest jakiś ruch w narodzie
Wyjeżdżam w Bieszczady
Wyjeżdżam w Bieszczady
Wyjeżdżam w Bieszczady”
(Jacek Kaczmarski, „Bieszczady”)