Północna brama z zawsze uchyloną furtką, zgrabna kapliczka-kolumienka i oś miasta znów mknie w osi jezdni, otoczonej szpalerem latarni.

Międzyrzecka jak lustrzane odbicie Lubelskiej zagina się w prawo, by po niedługim odcinku czasoprzestrzeni wpaść w rwący nurt asfaltu drogi krajowej nr 19.

Finis urbis.

II

Równoleżnik

W odróżnieniu od wyznaczonej przez oświeceniowych racjonalistów idealnie symetrycznej osi „północ-południe” radzyński równoleżnik nie jest równy. Rozciąga się pomiędzy wschodnim przedmieściem-osadą Kozirynek- a dawna królewską wsią Biała na zachodzie. Trasa W-Z, prostopadła do siostrzanej trasy S-N i od niej starsza, o czym świadczą metryki obiektów, zlokalizowanych w jej przebiegu: stary cmentarz, stary szpital, stary kościół i stara komenda.

Kręgosłup miasta- ma swoje kifozy, lordozy i skoliozy, gnąc się mniej więcej równolegle do aorty-rzeczki Białki, pełznącej jak leniwy wąż od Ustrzeszy do Zabiela.

To tu „w pustym miejscu przy wsi Biała zwanym Radzików” Grot z Ostrowa, na mocy królewskiego przywileju z 31 marca 1468 roku, ulokował miasto na prawie magdeburskim. Wspomnienie po podkomorzym lubelskim zachowało się w nazwie głównej ulicy. Ostrowiecka. Rozpięta jak struna między placem Wolności a placem Potockiego.

Uniwersalny deptak, trasa procesji bożego Ciała i pochodów pierwszomajowych. Doroczny marsz proletariatu zmierzał przez ulice miasta w jedynie słusznym kierunku postępu rewolucji światowej (ze wschodu na zachód), i finiszował pod bramą w kształcie chińskiej pagody na stadionie miejskim. Tam zastygał u stóp trybuny honorowej i-wzorem pierwszego maratończyka – umierał u mety. Niedawni demonstranci wpadali w sidła kapitalizmu, rzucając się ku stoiskom handlowym, dziwnym zbiegiem okoliczności obficie zaopatrzonym w tym dniu w deficytowe towary. W które to dobra oferuje dziś Ostrowiecka, pełniąc funkcję centrum miejskiego handlu. Lokalna Oxford Street, Kudamm Strasse, 5 th, Avenue, Ulica Krokodyli,przemierzana przez tłumy zakupowiczów.

I samotnego spacerowicza.

Przechadzał się dostojnie lata temu, wyróżniał się na tle szarej masy ludzkiej pstrokatą koszulą i słomkowym kapeluszem osłaniającym twarz. Oczy skrywał za ciemnymi okularami. Nieodłącznie niesione radio tranzystorowe wygrywało wesołe melodie, Ekscentryczny image nadawał mu wygląd zamożnego emeryta, zagranicznego turysty lub rencisty z „żółtą” historią choroby. Otoczony aurą tajemnicy i złowrogą miejską legendą, która głosiła, jakoby był (czynnym lub byłym) specjalistą na usługach Ministerstwa Sprawiedliwości. Wesoły wśród smutnych, kolorowy wśród szarych

Samotny jak kat.

A równolegle do  Ostrowieckiej biegnie Warszawska. Ulica konieczna w każdym polskim mieście- w końcu wszystkie drogi prowadzą do stolicy…

zdj.: Jarosław Matuszewski