A na dwóch tysiącach złotych aż dwa portrety.. Ojciec i syn. Książę i król. Mieszko i Bolesław. Pierwszy wąsaty i brodaty. Drugi tylko wąsaty, za to łudząco przypominał pewnego (młodszego o tysiąc lat) wąsacza z pewnej stoczni.


#

 

„Wielcy Polacy”. Święci PRL-u. Nieodgadniony był klucz, według którego zostali wybrani na banknoty. Groch z kapustą. Wojskowi i cywile. Władcy i spiskowcy. Uczony i analfabeta, Sami mężczyźni (nie licząc Kopernik :- ). Jedyną regułą była odwrócona chronologia: im wyższy nominał, tym z bardziej zamierzchłej epoki pochodziła zdobiąca ja postać. Od „Waltera” do pierwszych Piastów.

Na kolejnych nominałach powinni pojawić się więc: król Popiel, Wanda co nie chciała Niemca i szewczyk Dratewka ze Smokiem Wawelskim.

Fakt, że nie trafili na banknoty wynikł zapewne z braku dobrze zachowanych portretów.