Złota niczym dojrzałe kłosy pięćsetzłotówka budziła szacunek. Pięć stów to było już coś!

Na awersie Tadeusz Kościuszki zamyślony patrzył w dal. Czy rozpamiętywał klęskę swej Insurekcji? A może wciąż tęsknił za Ludwiką Sosnowską, którą -zmuszony przez jej ojca do rejterady z poleskiej Sosnowicy-musiał porzucić i wyruszyć za ocean? Lub marzył o pozostawionej Ameryce, dla której wywalczył niepodległość? Tam nie miał jednak szans trafić na banknot- wszystkie dolarówki zarezerwowane dla ichnich prezydentów, nawet Lafayette i Pułaski się nie dopchali. Choćby nawet na bilon.

Odwrotna strona tego miodowego banknotu stanowiła ukłon w stronę chłopów. – srożyły się kosy osadzone na sztorc i napis „Żywią y bronią”. Pewnie władza robotnicza trochę się bała swego ludowego, uzbrojonego w niebezpieczne narzędzia sojusznika. A ja zachodziłem w głowę „Co to jest ta żywia?