*

Dzień się nazywał „pierwszy września”. Dzieci –
jako że jesień była – szły do szkoły.
A Niemcy właśnie zrywali pasiaste
polskie szlabany. I jakby paznokieć
gładził cynfolię, tak czołgi zgładziły
pułki ułanów.

„1 września”
J. Brodski
(przekł. Stanisław Barańczak)

*

Tak ów pamiętny wrześniowy dzień opisał blisko dwadzieścia lat później rosyjski poeta. A ściślej -swoje wrażenia i wyobrażenia o nim. Albowiem urodzony 24 maja 1940 roku Josif Aleksandrowicz nie mógł z oczywistych względów być świadkiem tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce w odległej Polsce na kilka miesięcy przed jego przyjściem na świat. Jako obywatel ZSRR, według sowieckiej chronologii i historiografii był zaliczany do pokolenia „przedwojennego” (Wielka Wojna Ojczyźniana miała wybuchnąć w czerwcu 1941). Tak więc pierwsze wojenne wspomnienia kilkulatka mogłyby dotyczyć heroicznej, dwuipółrocznej blokady jego rodzinnego Leningradu. Pomimo to poeta z czułością i nostalgią wczuł się w klimat niewidzianego i nieprzeżytego dramatu obcego narodu. Nie popadając w patos powiela jednak fałszywą kalkę o rzekomej walce polskiej kawalerii z niemieckimi oddziałami pancernymi. Autorem którego to mitu miał być Indro Montanelli- włoski korespondent wojenny obserwujący na żywo zmagania pod Krojantami; a może Curzio Malaparte- dyplomata, pisarz, dziennikarz-za biurkiem redakcji jednego z rzymskich czasopism. Fake news okazał się jednak na tyle atrakcyjny, że trafił do zbiorowej wyobraźni współczesnych i potomnych, powielany w wierszach, w których to żołnierz polski

szedł z bagnetem na czołgi żelazne

(„Żołnierz polski” W. Broniewski),

obrazach ruchomych („Lotna” A. Wajdy) i olejnych („Bitwa pod Kutnem 1939” J. Kossak)

 

*

Urodzony w 1907 roku w angielskim Yorku W.H. Auden miał wówczas trzydzieści dwa lata. W chwili wybuchu II wojny światowej poeta przebywał już w USA. Pomimo oddychania „neutralnym powietrzem” NYC w jego wierszu pisanym

w jednym z lokali
Przy Fifty-Second Street

wyczuwalna jest duszna atmosfera niepokoju, panująca w ówczesnej Warszawie i każdym innym polskim mieście. Oraz umyśle każdego wrażliwego człowieka Zachodu. Atlantycki dystans od europejskiego teatru działań zbrojnych nie daje poczucia bezpieczeństwa.

„Siedzę (…)
Niepewny i wylękniony,
Gdy gasną smutne nadzieje
Podłej, kłamliwej dekady
Gniew i trwoga jak fale
Wdzierają się w zmierzch czy świt
okrywający tę ziemię
I w każdy prywatny los;
Smród śmierci, choć milczy się o nim,
Obraża wrześniową noc.”

„1 września 1939”

W. H. Auden

(przekł. Stanisław Barańczak)

*

Tymczasem-jak podają kroniki meteorologiczne i pisał poeta a zarazem żołnierz Września-

lato było piękne tego roku.

„Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”

K.I. Gałczyński

A gdyby było brzydkie wietrzne, mgliste, deszczowe? Gwałtowny sztorm rozkołysuje pancernik Schleswik-Holstain, uniemożliwiając oddanie pierwszego wystrzału. Długotrwałe deszcze zmieniają polskie pola w bagna a drogi w rzeki błota-nieprzebytą zaporę dla pancernych dywizji Wehrmachtu. zmieniając Blitzkrieg w Sitzkrieg Silny wiatr uziemia myśliwce Luftwaffe, gęsta mgła osłania polskie miasta i kolumny uciekinierów przed bombowcami Luftwaffe. Nie następuje bombardowanie Wielunia i Warszawy; a w Lublinie w dniu 8 września nie ginie-przepowiedzianą przez siebie śmiercią-Józef Czechowicz:

rozmnożony cudownie na wszystkich nas
będę strzelał do siebie i marł wielokrotnie
ja gdym z pługiem do bruzdy przywarł
ja przy foliałach jurysta
zakrztuszony wołaniem gaz
ja śpiąca pośród jaskrów
i dziecko w żywej pochodni
i bombą trafiony w stallach
i powieszony podpalacz
ja czarny krzyżyk na listach

„Żal”
J. Czechowicz

*

A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety„
„Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”
K.I. Gałczyński

Natrętny rym: ”na bukiety-grób poety”. Ten pierwszy- symboliczny- znajduje się w miejscu jego śmierci, w okolicy lubelskiej Poczty Głównej, drugi -na cmentarzu przy ulicy Lipowej.

*

I śpiew słyszano taki: – By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
rajskich wrzosowiskach

Znów wrzos-tym razem zwielokrotniony, w formie fioletowego dywanu ziela, porastającego niebiosa niczym kwiat lotosu Pola Elizejskie- miejsce wiecznego odpoczynku bohaterskich żołnierzy z Westerplatte, którzy-jak wiadomo z przywołanego poematu:

prosto do nieba czwórkami szli

W trakcie tygodniowej obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej na terenie Wolnego Miasta Gdańsk zginęło ich piętnastu. Poeta w swym wierszu sformował z poległych cztery czwórki, z których ostatnia byłaby niepełna. A czemu nie -na przykład-trzy piątki lub pięć trójek tylko właśnie czwórki? Choć

Historia zaokrągla szkielety do zera

„Obóz głodowy pod Jasłem”

W.Szymborska

-to jednak liczby w tym wypadku mają znaczenie. Wojsko Polskie maszerowało w szyku czwórkowym, w odróżnieniu od wojska niemieckiego, którego to kolumny szły trójkami. W którym to ustawieniu pobrzmiewało odległe echo szyku rzymskich legionów Acies triplex  „szyk potrójny”). Żałośni legioniści karykaturalnego cezara szli po trzech, tupiąc obcasami w bruk podbitych miast i śpiewając piosenkę, o pewnej Heidi

Heidi, heido, ha ha
Heidi, heido, ha ha
Heidi, heido, hei ha ha ha…

*

Tymczasem

Ze spuszczoną głową, powoli
idzie żołnierz z niemieckiej niewoli.
Dudnią drogi, ciągną obce wojska,
a nad nimi złota jesień polska

„Żołnierz polski”
W. Broniewski

*

Choć wiara, że do zwycięstwa zabrakło niewiele była zaskakująco żywa jeszcze długo, czemu daje wyraz czterowiersz, przypisywany Broniewskiemu:

Byłby Grunwald i Płowce,
gdyby nie te bombowce,
i gdyby nie te czołgi,
które przyszły znad Wołgi

Krótko po jego napisaniu w -należącym już do Ukraińskiej SRR Lwowie-poetę aresztowało NKWD. Więziony przez kilkanaście miesięcy, opuścił areszt na mocy układu Sikorski-Majski a Kraj Rad z armią Andersa. Po latach przybył tam ponownie, jako uznany i aprobowany przez nowe władze twórca. A jako człowiek niewolny od skłonności do trunków-wysiadając z samolotu stracił równowagę. Gdy pewien usłużny członek radzieckiej delegacji, witającej go na lotnisku taktownie zaproponował:

-Towarzyszu Broniewski, może usiądziecie?

Na co poeta miał odpowiedzieć:

-Dziękuję, ja już u was siedziałem.

 

*

 

Weź szklanki z kredensu
i za ułanów wypijmy, co stoją
na pierwszym miejscu na liście poległych,
niby w dzienniku szkolnym.

1 września”
J. Brodski,

*

Czy sprawia to to sylaba „bro-„ , pobrzmiewająca w nazwiskach obu poetów, czy pora roku-
W każdym razie w miejsce przekwitających wrzosów zajmują białopienne brzozy, trzepoczące na jesiennym wietrze pożółkłymi listkami:

Znowu brzozy
szumią na wietrze i liście wirują,
jak nad zrzuconą z głowy rogatywką,

„1 września”
J. Brodski,

Hej! ty, brzozo, hej ty brzozo-płaczko,
smutno szumisz nad jego tułaczką,

opłakujesz i armię rozbitą
i złe losy, i Rzeczpospolitą…

Siedzi żołnierz ze spuszczoną głową,
zasłuchany w tę skargę brzozową
bez broni, bez orła na czapce,
bezdomny na ziemi-matce

„Żołnierz polski”
W. Broniewski

Tego tragicznego września wszystko skończyło się źle.Nastąpiła totalna klęska: militarna, polityczna i psychologiczna. Tylko pogoda dopisała. Niestety.
Cała pociecha w poezji a nadzieja w interwencji z nieba:

Lecz gdy wiatr zimny będzie dął
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte.

„Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”
K.I. Gałczyński